Obecnie bezrobocie w Polsce szacowane jest na ok. 3 %, nic więc dziwnego, że firmy wręcz prześcigają się w budowaniu pozytywnego wizerunku w walce o dotarcie do specjalistów, których często jest jak na lekarstwo.
Zastanawiając się nad wizerunkiem firmy, biorą pod lupę trzy kategorię, które z angielskiego weszły w branżowy język:
O ile pierwsze dwa skupiają się na wrażeniach i odczuciach jednostek, to trzeci aspekt niejako łączy je w całość.
Candidate experience czyli wszystko to, co składa się na opinię i zbiór doświadczeń Kandydata
z procesu rekrutacyjnego. Po rekrutacji zakończonej zatrudnieniem przechodzimy do employee experience, czyli budowanie pozytywnych wrażeń u pracowników firmy, aż do czasu jej odejścia. Employer branding kreujemy dzięki dobrym ocenom naszych Kandydatów, zadowolonych pracowników, a dodatkowo Klientów, którzy korzystają z produktów i usług firmy.
Która z tych kategorii odgrywa największą rolę?
Jak je budować?
I po co w ogóle to wszystko?
No dobra, na to trzecie pytanie chyba nie muszę nikomu odpowiadać 😉 Setki badań, miliony przepytanych osób, czy po prostu wyniki firm wskazują jasno – zadowolony pracownik, to dobry pracownik – a dobry pracownik, to dobra firma, która przynosi zyski.
Zostawmy jednak na chwilę, sprawy wielkich firm i skupmy się na człowieku – branża IT jest teraz
w modzie, więc na przykład weźmy sobie Krzyśka – programistę, który od paru lat rozwija się w strukturach rzeszowskiej firmy.
Zaczął pracę od stażu, udało mu się dostać zatrudnienie i czuje się już całkiem pewnie w swoim fachu.
Krzysiek wręcz „bombardowany” jest ofertami, a każda z nich z nich obiecuje mu „atrakcyjne wynagrodzenie”, „młody, ambitny zespół” i „możliwości rozwoju zawodowego”.
Początkowo Krzysiek chętnie próbował swoich sił w procesach rekrutacyjnych. Czytał wszystkie ogłoszenia – jedne zawierały same puste slogany, bez żadnych konkretów, inne opisywały wymagania jak na naukowców do NASA, oferując w zamiast darmowe praktyki zawodowe, ale trafiał również na takie, które rzeczywiście pozwalały mu wyobrazić sobie jak w wygodnym fotelu, otoczony pasjonatami zapisuje kolejne linijki kodu w projekcie, który go zaciekawił i za dobrą stawkę.
Mając wybór domyślacie się już, co wybierze zniechęcony już ogromną ilością informacji Krzysiek – wysyła aplikację tylko na te oferty, które pokazują mu konkretne aspekty pracy, którą ma potencjalnie wykonywać.
Na 5 ofert, na które zaaplikował nasz bohater dostaje jednak bardzo różne odpowiedzi. Po przesłaniu CV na jedną z nich dostaje od razu entuzjastyczne powitanie w procesie, krótkie przypomnienie stanowiska i opis dalszych kroków rekrutacyjnych, jedna z nich zawiera suchą informację o wpłynięciu CV, a niekiedy zupełnie brakuje potwierdzenia dostarczenia aplikacji.
Wiemy dobrze jednak, że to nie koniec drogi Krzyśka. Czas na kroki z drugiej strony:
Zwraca uwagę i porównuje między sobą Pracodawców pod względem nie tylko samych zadań na stanowisku, ale i lokalizacji, oferty benefitów, jak wygląda potencjalny zespół i sam rekruter – jeśli rozmawia z nim zmęczona życiem pani, której wydaje się, że jedynym marzeniem jest kawa lub drzemka, to raczej nie uwierzy w zapewnienia, że pracownicy firmy to pełni pasji specjaliści.
Zakładając idealny scenariusz Krzysiek przeszedł pomyślnie weryfikację techniczną swoich kompetencji, pracodawca uznał, że jego osobowość i potrzeby są adekwatne z kierunkiem rozwoju firmy, a sam zainteresowany z entuzjazmem planuje pierwsze dni w nowej firmie.
Co dalej?
Czas na jeden z ważniejszych momentów w budowaniu doświadczeń Krzyśka – informacja zwrotna. Najłatwiej jest oczywiście, kiedy firma jest w stanie zaproponować stanowisko Kandydatowi, zgodnie z jego oczekiwaniami finansowymi, zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa dzięki umowie przedwstępnej i szykując dla niego biurko.
Wiemy jednak, że życie nie zawsze jest tak kolorowe. Nic nie szkodzi. Nie tylko różowy musi przeważać w naszych „życiowych okularach”.
Budując Candidate Experience ważny jest sposób przekazania każdej informacji. O tym, że ta informacja musi być, mam nadzieję, że nie musze nikogo przekonywać. Niejednokrotnie w swoim doświadczeniu jako Specjalista ds. rekrutacji zmuszona byłam przekazać informacje o wcześniejszym zakończeniu procesu, zmianie warunków poszukiwań, wyborze innego Kandydata czy występować w roli negocjatora stawki wynagrodzenia.
Dzięki zbudowanej relacji z Kandydatem mam świadomość, że taka decyzja nie zawsze jest tą najgorszą – nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam życie za jakiś czas. Dzięki szczerości i otwartości wiemy jednak na czym stoimy i gdzie w przyszłości możemy trafić na punkt wspólny.
Mniej więcej na tym etapie kończymy z budowaniem „doświadczenia Kandydata”, a przechodzimy do pracownika.
Analizując aspekty candidate experience zostańmy więc przy naszym szczęśliwym Krzyśku – przenosimy się właśnie do pierwszego dnia w nowej pracy. Już na wstępie zostaje przywitany przez uśmiechniętych kolegów, szybko załatwia niezbędne formalności – czas na wdrożenie do stanowiska.
To wersja „standard”. Dzięki technologii i kreatywności firmy często idą krok dalej – wysyłają paczki powitalne, poradniki instruktażowe czy nagrywają filmy, które Krzysiek może dostać jeszcze przed swoim formalnym pierwszym dniem. Wszystkie te strategię pozwalają obniżyć poziom stresu, ułatwiają pracownikowi dopasowanie się do kultury organizacji i szybszego rozpoczęcia skutecznej realizacji zadań.
Przypomnij sobie swój pierwszy dzień – kiedy imiona wszystkich jeszcze mieszają Ci się w głowie, nie pamiętasz, jak trafić do kadr i czy ten zielony kubek jest firmowy czy kogoś ze współpracowników? A może ta koszula jednak jest zbyt oficjalna, wszyscy siedzą w kolorowych t-shirtach. Miliony myśli, które odciągają się od powierzonych zadań i odbierają pewność siebie.
Świetnym rozwiązaniem, jakie stosuje coraz więcej firm jest postać „buddiego” – kumpla, która zostaje wyznaczony wśród najbliższych współpracowników nowej osoby. Kumpel, który z chęcią odpowie na wszystkie dręczące Cię wątpliwości. Opowie najciekawsze plotki, w przystępny sposób przekaże wartości i kulturę firmy.
Ile jest rzeczy, o które chciałeś, ale wstydziłeś się zapytać? Dzięki „buddiemu” już nie musisz. Dobry opiekun pomoże Ci szybciej zintegrować się z zespołem, pomoże w realizacji pierwszych zadań i przypomni, jak nazywa się ta brunetka, pod oknem, do której powinieneś przekazać gotowy projekt.
Oczywiście na doświadczenia Pracownika wpływa nie tylko sam etap wdrożenia. To suma doświadczeń, postaw kadry managerskiej i niepisanych zasad, jakie panują w firmie. Nawet najlepiej wdrożony pracownik, którego szef stosuje mobbing, lub zestresowany nadgodzinami, za które nie dostanie wynagrodzenia nie będzie dobrą wizytówką firmy.
Rozmawiając o employee experience nie można zapomnieć o momencie rozstania z firmą. Obecnie mało kto całą swoją karierę wiąże z jedną firmą, a świadectwem dla obu stron jest profesjonalne podejście do zakończenia współpracy. Pierwszym krokiem jest odpowiednie przekazanie informacji o podjętej decyzji, nie ważne z czyjej inicjatywy ona wynika, warto przedstawić obiektywne przyczyny sytuacji.
Firmy chcąc wesprzeć swoich pracowników w zmianie pracy oferują często konsultacje kariery, tworzą systemy poleceń lub są w stałym kontakcie, z byłymi już pracownikami.
Te czynniki składają się właśnie na budowanie pozytywnego wizerunku pracodawcy –a parafrazując myśl, z początku artykułu – Pracownicy, którzy czują się zadbani, zadbają o Klientów.
Szczęśliwy pracownik jest prawdziwą wizytówką firmy, o czym więcej pisze Ewelina Paśko w swoim artykule.
Podsumowując, jeśli chcesz jako Pracodawca przyciągnąć właściwych specjalistów, a jako Pracownik znaleźć się w pracy, którą pokochasz zwróć uwagę na: